środa, 27 czerwca 2012

(662). czyli konsultant.

i się zaczęło nękanie biednego maxa.


szefa nie ma, więc na wcześniejsze powroty do domu nikt nie zwraca uwagi. dobrze, że do mojego późniejszego przychodzenia się przyzwyczaili (jeśli niezauważanie tego z racji jego nieobecności przyzwyczajeniem nazwać można ;]).
i tak jak nienawidzę rozmów przez telefon, tak dziś gdy zobaczyłem na wyświetlaczu nr biura obsługi poniekąd się ucieszyłem na myśl o jakiejś świetnej ofercie, którą będą mi proponować. i skoro głos pana w słuchawce usłyszałem postanowiłem nie rozłączać się od razu. pan sobie pogadał pogadał, na jednym niemal wydechu, ja posłuchałem, jednak bez większego zrozumienia, wszak musiałem sobie w głowie ułożyć listę zakupów, a sklep był już coraz bliżej. zapytałem go więc czy by mi nie przesłał oferty drogą mejlową, bo nie mam czasu na dłuższe z nim rozmowy (wszak już u wrót marketu stałem), niestety nie mógł, zadzwoni za parę dni. czekam z niecierpliwością.
tylko pewnie znów się wyłączę w miarę prędko, cóż zawsze po kilkudziesięciosekundowym monologu mogę  beztrosko stwierdzić, że na początku rozmowy się jakoś wyłączyłem i poprosić grzecznie o powtórzenie oferty :D. chyba nikt mnie za to nie zabije, rozmowy są wszak nagrywane.
a na całkiem poważnie to szukam nowego telefonu lub oferty w różowej sieci ;].




i moje kochane wydawnictwo znowu mi dobrze zrobiło. oferta wszystko za pół ceny co prawda doprowadziła do mego zubożenia znacznego, ale taka okazja zdarza się tylko raz na rok. i czekałem na nią od zeszłych wakacji. jutro ważąca 100 kilo paczuszka powinna do mnie dotrzeć :D.

[...]

1 komentarz:

  1. a mi taki pan proponował ostatnio ubezpieczenie, że jak umrę to oni zapłacą mój rachunek telefoniczny :D nie skorzystałem eh hehe :D:D:D

    OdpowiedzUsuń