poniedziałek, 1 listopada 2010

(197). czyli z dziecięcej perspektywy.

grzebiąc w pamięci ciut.



ubierała zawsze najlepsze futro i ciepłe buty. na usta kładła koralową szminkę. szal ciepły i rękawiczki skórzane. buty na niskim ale obcasie. w końcu trzeba wyglądać jakoś. taka okazja zdarza się nie często. do torebki pakowała czekoladki, mandarynki i inne frykasy, by karmić wnuki i prawnuki. a było ich trochę. jej córki - trzy siostry posiadały w sumie dzieci sześcioro, co dawało przełożenie na z tuzin młodszych latorośli. siadywała w listopadowym słońcu na ławeczce albo kręciła się wokół gdy było ciut chłodniej. rozmawiała o wszystkim i o niczym z dziatwą, karmiąc usilnie i w dłonie małe wpychając skarby ze swej torebki. a że i sama słodycze uwielbiała - nie odmawiała sobie podskubnięcia tego i owego.
wraz z młodym pokoleniem pojawiali się i ich rodzice. i tak przy ławeczce owej zbierała się nie ma cała rodzina z mego Końca Świata. wujki, ciocie, kuzyni, szwagrowie, szwagierki, wnuki, prawnuki, także te cioteczne. gwarno, tłoczno. rozmowy, wspomnienia.
[...]
zawsze lubiłem przestawiać świeczki. by stały symetrycznie. bardzo denerwowało mnie, że te dostawiane przez kolejne osoby burzą moją koncepcję. zawsze musiało być po mojemu. 
świeczki czy też znicze, wtedy te prawdziwe z parafiny a nie jakiegoś granulatu, kopciły niemiłosiernie. i dawały tyle ciepła. i ile skupienia i cierpliwości wymagała walka z wiejącym wiatrem, by je zapalić. nie miały przecież tak powszechnych dziś kapturków. 
powoli zapadał zmierzch. rodzina rozchodziła się do domu.
[...]
przed rozpoczęciem ostatniej wędrówki do torebki starszej pani włożono czekoladę. by zawsze miała pod ręką.
 
może są to złudne skojarzenia, ale chcę takie mieć. i innych refleksji tu nie uświadczycie.

[...]

12 komentarzy:

  1. Piękny post, a piękny bo ma swój styl i swoją historię wraz ze wspomnieniami, które są bezcenne.
    Jako dziecko lubiłem moczyć palec w ciekłej parafinie znicza i czekać aż wyschnie tworząc skorupę. Miałem też tak samo jak Ty z symetrią zniczy, a nawet z ich kolorystyką. O ile pierwszego już nie praktykuję, tak to drugie zostało mi do dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I mam napisać, że ta tabliczka czekolady jest wzruszająca, a całość po prostu piękna, abyś przestał twierdzić, że napisałeś notkę o niczym?

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam, że ja do dziś tak mam, że staram się wszystkie kwiaty, wiązanki i znicze ustawiać symetrycznie a jak ktoś zaburzy moją koncepcję, to przestawiam, żeby symetryczność weróciła.

    ps. miałeś mi napisać co Ci McQueen o mnie powiedział i co? doczekam się

    OdpowiedzUsuń
  4. pamiętam takie rodzinne spotkanie, ale u mnie już ich nie ma :(

    OdpowiedzUsuń
  5. @tahoe: krążą czasem po głowie różne sytuacje o których nie pamięta się na co dzień, a które odżywają sprowokowane przypadkiem.
    wczoraj też przestawiałem znicze ;]

    @pmq: nie wiem czy zauważyłeś, ale na swym blogu zwykle przelewam z pustego (moja głowa) w próżne (notki), zatem nie powinny Cię dziwić notki o niczym ;]

    @avangardo: widzę że same perfekcyjne panie domu wśród nas :D
    a pmq już chyba Ci wyjasnił co mi przekazał ;]

    @nemst: u mnie takie spotkania tez się niestety skończyły tak z 10 lat temu. teraz wszyscy tylko przez grób przelatują...

    @niedefiniowalny: dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Max, McQueen niewiele mi powiedział, co Ci powiedział o mnie. zagadkowa sprawa

    OdpowiedzUsuń
  7. @yomosa: są okazje, gdy i ja pogrzebię głębiej w swej głowie :)

    @avangardo: bo i niewiele mi powiedział. on się wbrew pozorom plotkowaniem nie zajmuje ;]

    OdpowiedzUsuń
  8. @max_aue: "pogrzebię głębiej w swej głowie"
    pogrzeb!
    no patrz, i znowu to cmentarne słownictwo!

    dla mnie Wszystkich Świętych pozostanie dniem, w którym cała rodzinka hipokrytów ubiera się w najlepsze ciuchy i goni na cmentarz lansować się na bogobojnych katolików. pomijając, że z mamą jeździmy przez cały rok średnio dwa razy w miesiącu 30 km na cmentarz, na którym reszta rodziny gości tylko w ten jeden jedyny dzień, mając do niego 100 metrów. jednak najlepszym akcentem tych świąt jest kiedy dwa dni przed 1 listopada dzwoni do mnie mój bogaty wujek z pytaniem czy składam się na dwie chryzantemy. *gorzkie żale*

    koniec końców, najbardziej lubię w tym święcie to, że zawsze wieczorem umawiam się z przyjaciółmi na spacer po cmentarzach, które chociaż w tym jednym dniu nie są ciemne w nocy.

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. @brylantyna: Tobie to już się wszystko kojarzy :P
    co do polskiego podejścia do wszystkich świętych - zgadzam się z Tobą w 100%.
    a spacerów zazdroszczę, choć byłem w tym roku na cmentarzu po zmroku, to jednak na dłuższe wędrówki się nie zapuszczam.
    pozdrawiam także!

    @sux: w końcu się ze mną zgadzasz :D

    OdpowiedzUsuń