piątek, 2 kwietnia 2010

79. czyli święta...

i'm lovin' it.



[brodka: my]

ludzie chodzą jak oczadzieli jacyś. kilometrowe kolejki. kasy napchane samymi 50zło i 100zło. święta w pełni. albo przygotowania do nich w fazie końcowej już. nadmierne podekscytowanie i urocze kłótnie w kolejkach. bo miało być na promocji a nie jest. a czemu to są pomarańcze a nie mandarynki. czemu takie duże albo takie małe. a czemu... a i 'pan tu nie stał!'.
bawię się w kuchni. sałatki powstają. ciasta i inne też. tylko porcje co roku coraz to mniejsze. i kto to wszystko zje.
zerkałem jednym okiem wiadomości. czy naprawdę nic się na świecie nie wydarzyło? czy może ja jestem człowiekiem dziwnym i nierozumiejącym. całe wydanie dotyczyło jp2. gdzie był, co mówił, kiedy był. i świece płoną na franciszkańskiej. (mam nadzieję, że posprzątają do mego powrotu). ludzie płaczą. wszyscy jak natchnieni i napełnieni. przerwa na reklamy. czas na wiadomości sportowe. wydarzenie dnia - papież pływał kajakiem. pogody obejrzeć się już bałem.
jak wypatrzyłem nawet swój profil na is założyłem kiedyśtam o 21.37.


wesołych i spokojnych. i mokrego.

(...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz