[ania dąbrowska: deeper and deeper]
powróciłem dzielnie z Końca Świata do krk. na dworcu przywitały mnie zalepione miejsca po brakujących płytkach (vel flizach) oraz biało-czerwone pelargonie (brakowało na nich li tylko czarnych akcentów, które zdobiły nawet numery wagonów; na oknie lokomotywy zdjęcie marii i lecha). a także doprowadzające mnie już do szewskiej pasji kolejne zmiany w funkcjonowaniu komunikacji miejskiej.
coby kulinarnie jeszcze... mianowicie o kotletach, słów kilka. a w szczególności tych odgrzewanych kilkakrotnie. cóż z tego, że nie jest wiedzą tajemną, iż z każdym podgrzaniem tracą one smak i stają się z czasem jak podeszwa. z jakąś dziwną perwersyjna przyjemnością i mimo obietnic różnych - 'to już ostatni raz' i 'nigdy więcej', zabieramy się do ich konsumpcji. co ciekawsze, potrawy tego typu nam smakują i po kilku kęsach zapominamy o tym co jemy.
a natknąć się można na nie wszędzie. czas się pozbyć sentymentów.
[...]
to żeś kurna adres wymyślił.. dobrze, że przeglądarki pamiętają, a u innych strony są zlinkowane..
OdpowiedzUsuńtak więc sygnalizuję swą obecność i kontrolę..zza oceanu ;)
odgrzewane kotlety? a fuj ;P ja tam nie lubię odgrzewanych :P ja ogólnie nic nie lubię i nikogo :D:D:D:D (zwłaszcza dentystów dziś:P)
OdpowiedzUsuń@n: rozważałem coś jeszcze gorszego :P a zawsze i tak na mnie wchodzisz z jakiegoś linka a nie bezpośrednio więc nie marudź :P
OdpowiedzUsuńbędę uważnie kontroli się przyglądał ;]
@sansi: stanowisko Twe popieram i się z nim w pełni zgadzam, ale czasem nie ma wyjścia innego niż taki kotlet ;p
to nieprawda, że zawsze!
OdpowiedzUsuńbędę bacznie obserwował zatem :D
OdpowiedzUsuń