poniedziałek, 23 listopada 2009

32. czyli pierdolone poniedziałki.

nie ma żadnych powodów, bym zaczął je lubić!




[wilki feat. reni jusis: beniamin (unplugged)]

- zaspałem ciut sobie.
- spóźniłem się na tramwaj.
- co za tym idzie na ćw też dotarłem nie o czasie.
- owe ćw przedłużyły się o pół godziny.
- kolejne zajęcia za to trwały o połowę krócej, więc miałem nie potrzebne okienko.
- wykładowcy zalali mnie potokiem słów, sił pisać ręka nie miała.
- szukamy kogoś do mieszkania, bo pani x. zostawiła pana x. i się wyprowadziła, i pan x. nie ma z kim w pokoju mieszkać. (nigdy więcej nie zamieszkiwać z parą. muszę zapisać. i zapamiętać).

jedyne co dobre to moje perfumy. choć i to w sumie oznaka słabości, że je kupiłem. choć mama się zdziwiła, dlaczego dopiero teraz, skoro szaleje na ich punkcie od ponad roku.
oraz.
dowiedziałem się, że mam na sobie 'hetero-sweterek', bo taki jakiś zwyczajny. fail dnia.

(toteż z racji złego dnia obrazka z ładnym lub mniej chłopcem też nie będzie).

(...)

2 komentarze:

  1. ha! maruda :P a poniedziałki nie są zawsze takie złe ;P czasami , tak jak mój, są tylko senne :P no ale jutro mam wolne, więc wyśpię się :P

    OdpowiedzUsuń
  2. nie maruda, tyko to są poważne problemy!
    ja mam na 8 filozofię, to też pośpię. szkoda że nie w łóżku tylko ;]

    OdpowiedzUsuń