niedziela, 1 kwietnia 2012

(630). czyli nic nic nic.

i jeszcze raz NIC.


i jak mnie to nic cieszy! nic się dziś nie dzieje. siedzę sobie sam w domu, nikt do mnie nic nie mówi, nikt się nie szwęda (współlokatorka na wycieczce), muzyka sobie gra, a ja dzielnie zajmuję się sobą, chodzić do woli mogę w bokserkach i nie przejmować się nikim i niczym.
limit kontaktów bezpośrednich wyczerpałem podczas zakupów w lidlu mówiąc dzień dobry, dziękuję, do widzenia do pani kasjerki. teraz mogę się w pełni oddać swej aspołeczności, socjopatycznemu podejściu do świata i introwertycznej, skrupulatnie pielęgnowanej części osobowości.
donikąd się nie spieszę, nic mnie dziś już nie czeka, nic nade mną nie wisi (prócz prania nad wanną).
bezludne dni są takie przyjemne!
swoją drogą ciekawe czemu niektórzy dziś szli święcić koszyczki a nie palemki. 



ja już wybrałem tego z którym chętnie spędzę wieczór, a wy? ;)

[...]

5 komentarzy:

  1. Też wybrałam, z kim spędzę wieczór :) z kożelankami mymi cudnymi

    OdpowiedzUsuń
  2. Ludzie co niedzielę chodzą czcić koszyczki... w supermarkecie ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Spokojne weekendy w czasie których dzieje się tyle co nic są na wagę złota. A aspołeczność to nic złego, oczywiście w odpowiednich ilościach :p
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. masz namyśli Lecha, Arthura czy Jacka ?

    OdpowiedzUsuń
  5. eeee tam!! od razu aspołeczność!

    Ty retro boy jesteś:) zastygłes w tych spokojniejszych czasach i tak trwasz, trwasz i trwa to mać:)

    OdpowiedzUsuń