poniedziałek, 9 lipca 2012

(665). czyli romans romans romans.

tylko u licha po co.


wprowadza to tylko zamęt w me spokojne i uporządkowane życie. i tak nic z niego nie będzie, bo mi się nie chce. pewnie znowu ktoś się przestanie potem do mnie odzywać, ale cóż na to poradzić, iż jestem zachowawczy, niespieszny, niezdecydowany etc.
owszem miło jest spacerować bez celu po dziwnych zakątkach krk, miło jest spożywać napoje procentowe nad wisła, miło także jest popełniać nieobyczajne wybryki z powodu przepełnionego pęcherze tamże. miło wiedzieć, że ktoś super całuje, szczypie i działa na ciebie wystrzałowo. miło. miło nawet że też interesuje się koleją, tramwajami i innymi takimi dziwnymi reliktami epoki poprzedniej. miło też moknie się wspólnie uciekając przed burzą na przystanek, a potem odpoczywa na łóżku z kotem (którego chciałem zabić na dzień dobry, gdyż takowych nie cierpię). można się także - będąc miłym - poświęcić i ubrać białe soxy. czemu nie. tylko czemu u licha te całe mizianie, gmeranie, dyzianie nie działa na mnie nic a nic? bo to pewnie nie ten. daję sobie jeszcze kilka dni i ukręcamy romansowi głowę. choć może łatwiej byłoby ukręcić główkę. całkiem pokaźną w sumie.
do tego dorzucić można jeszcze dwóch absztyfikantów dobijających się na portalu. każda pojawiająca się czerwona chmurka z powiadomieniem przyprawia mnie o nudności. jest z jednej strony interesująca, ale z drugiej - drażniąca. niech oni wszyscy idą w cholerę. mi chyba najlepiej jest być silnglem. przynajmniej w tym momencie życia. 
a co się przyjemnego zdarza, niech się nadarza, ale niech nie rodzi konsekwencji. chyba. nie wiem. nie oni w każdym razie.
ten, który mógłby kiedyś zrodzić konsekwencje dziś wkurwił mnie nie miłosiernie. bo oczywiście ja o jego romansikach i pseudozwiązkach dzielnie słuchać powinienem i porad udzielać, natomiast gdy ja zmarudzę na otrzymana zaproszenie 'na budyń' od razu powietrze robi się gęste że można je kroić. (a jutro minie rok odkąd się widzieliśmy ostatni raz...) 




do tego kraków jest mały, a świat zły. i nawet zakupy nie pomagają.

[...]

5 komentarzy:

  1. Mam prośbę, czy kolejna notka może mieć number 667 zamiast.... no wiesz?:)

    byłbym bardzo wdzięczny.

    OdpowiedzUsuń
  2. romanse mu się kroją a ten jeszcze marudzi... chcesz kopa?:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Maxiu Kochanie ja Ciebie proszę użyj sobie trochę i wdaj się głębiej w ów romans :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a mnie z kolejnymi numerami notek chyba nie dogonisz, choć fakt moje to tylko jakieś takie bardzo lakoniczne są, takie fejsbukowe :D

    OdpowiedzUsuń
  5. bądź zachowawczy [to pozytywne], ale nie pesymistyczny. po co zaczynać, skoro zna się tragiczny finał? a może jednak życie niesie niespodziankę? czyż nie te niepewne sa właśnie piękne w tym wszystkim?

    pozdrawiam ciepło...

    OdpowiedzUsuń