niedziela, 13 września 2009

8. czyli obiecany post z dedykacją.

jak się coś obieca, w dodatku na piśmie - chociaż umowa ustna zobowiązuje tak samo jak pisemna, tylko trochę trudniej jej istnienie i niesporną treść potem uzgodnić i udowodnić - to obietnic należy/powinno się dotrzymywać. więc w końcu nadszedł ten dzień, kiedy trzeba, tzn czynię to oczywiście z wielką ochotą, podziękować panu n. za plejerka, co niniejszym czynię, dedykując mu (a nie jego pamięci, bo mimo internetowego milczenia, którym zionie od paru dni jego blog, mam nadzieję, że wciąż jest wśród nas) tą skromną notką, okraszoną w dodatku piosenką, która pewnie i tak mu się nie spodoba, ale akurat muzyczne dodatki mają robić dobrze mi ;)



[andrzej piaseczny: aniołami....]

piosenka jest iście zakupowa jak dla mnie. podobnie bardzo dobrze robi się zakupy słuchając seal'owe 'walk on by'. a chodzeniem po galeriach zajmuję się od dwóch dni właśnie.

i stał się cud. udało mi się wreszcie wychodzić butki takie wczesnojesienne. co można uznać za wielki sukces, albowiem mimo iż butów ci u nas dostatek, to żadne nie wpasowują się w sumie w głębszą koncepcję ciuchową na najbliższy czas. a te jedne jedyne, będą pasowały do granatowości, szarości i innych ciemności z kolorowymi akcentami, które na nadchodzącą złotą-polską planuję przywdziewać.
co prawda nie mam wciąż kilku innych rzeczy koniecznie potrzebnych i pewnie przez najlbliższy czas nie uda mi się ich znaleźć nigdzie, bo - co jest oczywistą oczywistością - jak się czegoś szuka lub na coś czeka, to się tego nie znajduje lub nie otrzymuje. życie...
ale nie ma tego złego, bo skoro nie mam wciąż w co się ubrać, to za to będę miał w czym przechowywać notatki w nowym roku. znalazłem na wyprzedaży w smyku (sic!) dwa śliczne segregatory z motywem, którego publicznie nie będę ujawniał, coby nie zostać posądzonym o większy poziom zdziecinnienia niż ten, do którego się przyznaję. (oraz by zakową krucjatą n. nie wystraszyć. opps, chyba się wydało). z tej samej serii nabyłem jeszcze karteczki oraz brelok do kluczy, gdyż do tej pory były one związane - jak mniemam - starą sznurówką lub czymś podobnym. (widać właściciel mieszkania musi być bardzo hetero).
kolejny dzień z rzędu zjadłem taki sam śniadanio-obiad w kfc. znowu piłem kawę w kofi hewen. chyba zasłużyłem już u nich na jakieś zniżki ;>

(...)

7 komentarzy:

  1. dziękuję, dziękuję.. żyję i w ogóle domyślam się co to za motyw, i chaos myśli, i w ogóle pogardziłeś, ok, więcej się nie odezwę w tej sprawie i w ogóle jestem zmęczony i soczewki rozsadzają mi włosy..

    hmm czemu nie ściągnąłeś Skały? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. biedne włosy Twe ;p
    już się pogodziliśmy, więc się odezwiesz...

    mam skałę ale nie mogę jej słuchać, jakaś taka niedosłuchania dla mnie, albo nie mam na nią nastroju dziś.

    OdpowiedzUsuń
  3. włosy.. :D:D:D no tak, więc to tylko świadczy o tym, że nie jest dobrze! oczy.. to ja może pójdę już spać, żeby większej głupoty nie palnąć :D

    OdpowiedzUsuń
  4. tak, tak, idź sobie. ja dziś nic nie napiszę już i tak, więc nie masz po co siedzieć i oczęta męczyć ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. a przeca PM part3 miało dziś być, najpóźniej dziś!! ech

    nie to nie, :D baj

    OdpowiedzUsuń
  6. Bosh, notki Negrey'owi poświęcać, tego jeszcze nie było ;P poza tym czy mi się wydaje czy romans tu się jakiś kroi między wami? :> zresztą, lepiej nie wiedzieć ;P a na zakupy ja muszę się wybrać, oj muszę... ;) a dziś to do łóżka muszę się wybrać, ale jakoś trafić nie mogę :D

    OdpowiedzUsuń
  7. wprowadzam nową jakoś i powiew świeżości i młodości na blogi ;p
    romans?! jaki romans?!
    ja dziś znalazłem nowe hobby. kupowanie bielizny kolorowej na wyprzedażach ;D

    OdpowiedzUsuń