poniedziałek, 21 września 2009

13. czyli nie dzieje się nic

naprawdę.



[mika: we are golden (calvin harris rmx)]

po ostatnim nalocie wszystkiego co złe, po zawaleniu się wszystkiego, co zawalić się mogło, po wszystkich burzach, wichurach, trzęsieniach ziemi i innych takich, które się przetoczyły w minionych dniach, nastała dziwna cisza, spokój i takie nic.
jedyne co mi zostaje to spoglądanie przez okno albo wyjście na spacer do ogrodu w poszukiwaniu oznak jesieni, której panoszy się już coraz bardziej i bardziej. i liście kolorów nabierają innych niż zielone, i lecą i leżą na trawniku spokojnie, w coraz mniej ciepłych słońca promieniach dojrzewają ostatnie owoce, a nawet gdzieniegdzie wyrastają zbłąkane jakieś grzyby. chociaż takie spacerki bywają ciut niebezpieczne, gdyż zaplątać się w babim lecie można, ale chyba jednak unoszący się wokoło zapach gnijących owoców i dymu palonych chabazi wszelakich, jest na tyle niepojęty i ulotny, że zapewne niedługo na taką wędrówkę się skuszę...


(tak, tak. jakbym był w krk zapewne narzekałbym, iż nie mam z kim na spacer przez jesienny park iść.)

udało mi się przebrnąć przez 'margot'. nie wiem w sumie na co liczyłem kupując tą książkę i zabierając się do jej lektury. może słowo masakra, to nawet za dużo powiedziane, bo nowy witkowski po spędzeniu nad sobą iluśtam minut, nie zostawia po sobie NIC. przeczytaj i zapomnij, że czytałeś, bo czytałeś o niczym. (chyba, że jest to pozycja przerastająca mnie o kilka poziomów i do niej po prostu nie dorosłem i nie znalazłem, a tym samym nie zrozumiałem ukrytej w niej głębi. niewykluczone). jedynym jej plusem jest oczojebna różowa okładka, książki w takim kolorze jeszcze na mej gay-themed półeczce nie miałem. będzie się choć w oczy rzucała i kusiła niespodziewających się literackiej porażki, kryjącej się w jej wnętrzu, potencjalnych ynteligentów spragnionych lektury.

udało mi się też (to już drugi sukces :D) wyszperać, iż jednak w krk także odbędzie się jeden z koncertów krajewskiego&piasecznego. dzięki temu zakończyły się moje dylematy, czy udawać się na występ tych panów do kielc, katowic, czy może innego rzeszowa. jednak jak nie miałem z kim iść, tak nie mam nadal, albowiem o ile na nazwisko krajewskiego wszyscy kiwają głowami, tak na piasecznego, a nie daj bosh 'piaska' kiwają głowami co prawda nadal, ale już z politowaniem.
gdybym był mężaty szczęśliwie, mąż taki chcą-niechcąc, pójść by ze mną musiał. a skoro jesień pomarańczowa nadchodzi, to może i czas poszukać szczęścia na pomarańczowego portalu łonie.
a tak mi się nie chce...

(...)

13 komentarzy:

  1. aaa to ja teraz wszystko rozumiem. pomarańcza to taki lajwmotiw dzisiejszego dnia :P haha

    ja mam znowu ochotę na koncert Kayah akustycznie - bodaj jeden z czterech, które będą w kraju.. hmm tylko te ceny biletów.. prawie jak madonna :D

    a jesień? a fe! a sio! i w ogóle nie znoszę.. choć trzy lata temu.. oj piękna jesień to była, piękna..

    OdpowiedzUsuń
  2. tak czytam i czytam, i jeszcze raz czytam, i przychodzi mi jedno na myśl - Ty na serio potrzebujesz faceta!;P
    a na portal może i ja wrócę, bo ostatnio jakoś tak pusto w życiu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. @ neg: ja nie powiem ile piasek kosztuje, bo już jopek się mniej ceniła.

    póki co słońce świeci więc nie narzekaj no!

    @ sansenoi: to aż tak ze mnie desperacja wychodzi?! bosh, muszę się bardziej pilnować.
    no ale tak, przyznam. chłopiec by się przydał. taki na jesień, z nowej kolekcji najlepiej :D

    OdpowiedzUsuń
  4. mój komentarz się nie zamieścił.. ja się tak nie bawię :(

    OdpowiedzUsuń
  5. ojej :(

    napisz jeszcze raz może?
    albo wyślij mi go inną drogą :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie :P

    dziś będę na nie. na wszystko :D
    no chyba że na.. :D:P

    OdpowiedzUsuń
  7. mhmm myślisz, że tak łatwo mnie przekupić?
    w tym wypadku masz rację :P

    OdpowiedzUsuń
  8. milka jest zawsze skuteczna :D

    więc pisz, co pisać miałeś ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. a jak dostanę czekoladę? bo coś czuję, że chcesz mnie wykiwać :P obiecanki macanki a głupiemu stoi :D

    OdpowiedzUsuń
  10. o to się nie martw. ;p

    gdzieś już to powiedzonko czytałem...

    OdpowiedzUsuń
  11. jest ono dość popularne w pedalskim światku :D

    OdpowiedzUsuń