w przypływie sił woli postanowiłem walczyć z nadciągającym wrogiem i wyjść na spacer, wyjść gdziekolwiek byleby nie dać się dopaść mu w domu. bo wróg był u bram. co najdziwniejsze - chociaż po głębszym przemyśleniu w sumie niekoniecznie, bo jego autorem jest wspomniany kiedyś Pan z Zoologicznego - nie smakował mi wcale a wcale sporządzony z grejpfrutowej finlandii drink. upiwszy z niego całe dwa łyki, zgrawszy uprzednio kilka przesmętnych piosenek - oczywiście o miłości i jej okolicach - wyruszyłem z zamiarem okrążenia - z nogi na nogę - błoń, ze słuchawkami w uszach, rzucając na otaczający mnie świat pogardliwe spojrzenia.
[anna maria jopek: ja spytać chcę o to samo (live)]
gdy tylko dotarłem do najświętszego ze świętych terenu zielonego c.k. krakowa zaczął z lekka powiewać wiaterek. pomyślałem, że będzie całkiem przyjemnie. nie minęło kilka minut a zza kopca wysunęły się ciemne chmury, a wiatr się wzmógł i zaczęło lekko kropić. dlatego postanowiłem przeciąć błonia w trawie wydeptaną ścieżką na pół i zmierzać w kierunku tramwaju. jak się okazało me przeczucia okazały się niebezpodstawne i w chwilę po dojściu do wiaty przystanku zaczęło padać.
nawet spacer mi się dziś nie udał.
a mogło być tak pięknie. miało świecić zachodzące słonce, lekko wiać zachodni wiatr, liście powoli i bezszelestnie spadały by na chodnik i na przemierzających go spacerowiczów, biegaczy i rolkarzy. miało latać babie lato. miało nie padać!
a wyszło jak zawsze. na odwrót.
(...)
[anna maria jopek: ja spytać chcę o to samo (live)]
gdy tylko dotarłem do najświętszego ze świętych terenu zielonego c.k. krakowa zaczął z lekka powiewać wiaterek. pomyślałem, że będzie całkiem przyjemnie. nie minęło kilka minut a zza kopca wysunęły się ciemne chmury, a wiatr się wzmógł i zaczęło lekko kropić. dlatego postanowiłem przeciąć błonia w trawie wydeptaną ścieżką na pół i zmierzać w kierunku tramwaju. jak się okazało me przeczucia okazały się niebezpodstawne i w chwilę po dojściu do wiaty przystanku zaczęło padać.
nawet spacer mi się dziś nie udał.
a mogło być tak pięknie. miało świecić zachodzące słonce, lekko wiać zachodni wiatr, liście powoli i bezszelestnie spadały by na chodnik i na przemierzających go spacerowiczów, biegaczy i rolkarzy. miało latać babie lato. miało nie padać!
a wyszło jak zawsze. na odwrót.
(...)
eee, deszcz też bywa fajny, ja tam uwielbiam siedzieć przy oknie i obserwować świat tonący w kroplach deszczu a grad deszczowy to już całkiem uciecha dla moich oczu ;P więc nie marudź ;P :D
OdpowiedzUsuńsiedzieć przy oknie to i ja mogę sobie w deszcz.
OdpowiedzUsuńale ja w mych białych trampeczkach i bez parasola w deszczu to nie jest uciecha dla żadnych oczu, z których się dobrze patrzy ;]
zmoknięty Ty lub uciekający przed deszczem? oj, uwierz, że to byłaby uciecha dla mych oczu, oj byłaby :D ;P
OdpowiedzUsuń:<
OdpowiedzUsuńuważaj bo naślę na Ciebie stado rozwścieczonych zakonnic ;p
ha ha, Ty lepiej od zakonnic trzymaj się z daleka ;P
OdpowiedzUsuńdlatego też zostawiam je Tobie :D
OdpowiedzUsuńa masz za swoje. tak to jest, jak się starszego nie słucha i dzielić z nim nie chce :P:D
OdpowiedzUsuńa o dzieleniu się czym konkretnie teraz mówisz?
OdpowiedzUsuńno jak to czym? alkoholem, czekoladą, i takimi tam.. :D
OdpowiedzUsuńtakimi tam, czyli?
OdpowiedzUsuńthink! :P
OdpowiedzUsuńza wiele ode mnie wymagasz ;p
OdpowiedzUsuń