poniedziałek, 24 czerwca 2013

biegnę

skończyły się upały. temperatura stała się przyzwoita, a nawet bardziej niż przyzwoita.
lekko rześko, wilgotno.
idealnie.
lekka gęsia skórka, lekko twardniejące sutki - po kilku minutach znikają.
oddech głęboki po całym dniu zdecydowanie potrzebny.

nigdy bym nie przypuszczał, że wracając potem do domu gorący, lekko lub ciut bardziej spocony, będę ze stanu tego zadowolony.
i za każdym razem spoglądam w ile krótszym czasie trasę się pokonać udało.

2 komentarze:

  1. gorący, spocony, wyrzeźbiony, z lekko stwardniałymi sutkami... mrrau :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze niewyrzeźbiony niestety :D
      ale wizje przyjmniejsza niż ja sam stworzyłeś ;)

      Usuń