czwartek, 10 kwietnia 2014

kato

spontaniczność jest ostatnią cechą, którą można mi przypisać. zbyt zaplanowany, zbyt analizujący, zbyt nielubiący niespodzianek i reagujący na nie alergicznie - to i owszem.
czasem jednak brak analiz nie jest najgorszym wyjściem i skutkuje przyjemnymi efektami. [choć nauka zna i przypadki przeciwne].
w minioną niedzielę zostałem wyciągnięty na wycieczkę na śląsk. i choć się pierwotnie wzbraniałem, jednak dałem się skusić.
chyba nie żałuję; widziałem nawet ładne rzeczy. galerię z dworcem udało się połączyć całkiem przyzwoicie, lokalne coś pn nikiszowiec też zaskoczyło, choć przemierzający go panowie dresowie przestrach raczej lekki wzbudzali. pozytywnym skutkiem zakończyły się odwiedziny chorzowa i kiedyś odkrytej knajpy - polecam.
ze smutnych wniosków - tam prawie nie ma gdzie zjeść śniadania i połowa miejsc jest w niedzielę zamknięta :X
spencer, za turystyczne wsparcie i mini przewodnik serdeczne dzięki! :)

4 komentarze:

  1. Pomyśleć, że jestem ze Sląska a w Katowicach byłem zaledwie raz ze szkoły, na jakiś targach edukacyjnych, także Katowic nie widziałem prawie w ogóle -,- :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kto wie, moze kiedys zakochasz sie w KTW? Niech to bedzie komentarz z podwojnym dnem;)

    OdpowiedzUsuń