niedziela, 30 marca 2014

godzina

godzina z życia to niby niewiele, ale godzina snu to wieczność.
skradziono mi dziś całą jedną. i niby potem spałem pewien czas dłużej niż zwykłem, jednak mimo to chodziłem cały dzień śnięty.
po co te całe zmiany czasu to ja nie wiem...
jeśli już muszą coś zmieniać, lepiej niech co miesiąc dodają nam po godzinie, cofając wskazówki :D

wydmuszka

nadciąga powoli wielkanoc.
czas malowania jajek, robienia pisanek, zdobienia wydmuszek.
na pierwszy rzut oka jedne i drugie wyglądają jednakowo ślicznie - kolorowe, wzorzyste, błyszcząca powłoczka.
ino naciśnie człek mocniej na wydmuszkę, to w palcach pęka i się rozpada; zwykłej pisance może naruszy się skorupkę, ale co do zasady pozostanie ona nienaruszoną całością.

zupełnie jak wydmuszki powierzchownych, pozornych emocji. niby ładne, ale puste.
wiatr powieje i zrzucone z wysokości się rozpadają.
grunt, że z daleka ładnie wyglądają na pierwszy rzut oka.

środa, 26 marca 2014

to do

jest wciąż tyle rzeczy do zrobienia i wciąż nie mam na to czasu.
sterta prasowania czeka, lista spraw do odhaczenia [tych małych i mało czasochłonnych, ale jakby zsumować to wyjdzie tego trochę].
potem się człowiek dziwi, że o reklamacji butów gada od grudnia, a dalej tego nie zdołał uczynić.
tyle rzeczy do zrobienia, a wszystko można zrobić wszak jutro. a jutro można pomyśleć, że następnego dnia też będzie znów jutro...

a tymczasem wracam wieczorem/po południu do domu, chwila nieuwagi i już ląduję pod kołderką, zasypiam tuż po przyłożeniu głowy do poduszki i znów mamy ranek.
dzień podobny do dnia. i tak się kręci.

dziś omal rano się nie spóźniłem, zasłuchawszy się w nowe piosenki z glee.
choć z nimi dzień o wiele lepszy. radośniejszy.
tylko potem dziwnie patrzą czasem gdy mruczę pod nosem i dziwnie, w sobie znanym rytmie, mimochodem się kiwam.

piątek, 21 marca 2014

wiosna / zaręczyny

i się zrobiło: ciepło, pachnąco, zielono, śpiewająco.
przyszła wiosna; podobno wczoraj, bo coś panowie uczeni poprzesuwali. jak dla mnie dziś, bo dopiero ją poczułem, a i jednak zawsze to był wszak 21 marca ;)

idealny dzień na zaręczyny. co właśnie czyni mój brat dziś. związek 6letnie, a on 4lata ode mnie młodszy.
czuję pewną presję ;]
choć na szczęście w domu utarło się, że ja skupiam się póki co na sprawach zawodowych.

środa, 19 marca 2014

czego

ryszard niepewnym krokiem wszedł. spojrzał morderczym wzrokiem spod kapalusza w każdym kierunku i zaczął zawodzić: czego może chcieć od życia taki gość jak ja...
no właśnie czego?

a Wy czego chcecie?


poniedziałek, 17 marca 2014

mikrofalówka

mikrofalówki to niby pożyteczne urządzenia.
wstawiamy sobie kubek mleka, 2-3 minuty i wyjmujemy ciepłe. nie trzeba brudzić garnka, w którym może się przypalić; chwila nie uwagi może też wykipieć; no i trzeba 2 razy dłużej czekać.
wstawiamy sobie inne danie, minuty ze 3 i obiad całkiem ciepły, całkiem jadalny. bez brudzenia osobnych garnków na podgrzanie każdego z jego składników; bez stania, mieszania, przekładania, obracania; bez konieczności nadmiernego zmywania.
niby wszystko ok.
tylko to ciepło jakoś mało ciepłe, szybciej stygnie, podgrzewa nie równomiernie i smak jakiś nie ten; coś za suche.

życie z mikrofalówki nie jest smaczne.

niedziela, 16 marca 2014

pada

pada dziś, padało wczoraj. a jeszcze w piątek było tak ślicznie, ciepło, słonecznie wiosennie.
pogoda za oknem skutecznie demobilizuje od podejmowania wszelkich czynności życiowych.
wczoraj jedyne co udało mi się - podczas bezdeszczowego, acz mega wietrznego popołudnia - zmobilizować na plotkarski długi obiad z ph. pomijać, iż po nim musiano mnie dźwigiem transportować do domu, nie ma czego żałować, a wręcz przeciwnie ;)
dziś miałem się wybrać latać po galeriach i załatwiać reklamację (co planuję co najmniej od stycznia), ale bębniący w parapet deszcze zniechęca mnie skutecznie.
szkoda, że lodówka nie zapełnia się sama; znów będzie trzeba czarować coś z niczego, albo zamawiać, albo w końcu przysiąść i sporządzić listę zakupów z dostawą do domu.
ehhh.

będzie marudno-rozlazły dzień. z pracą, przynajmniej pozorowaną w tle; choć zdecydowanie powinna być na tapecie.

czwartek, 13 marca 2014

xxx

fioletowa siec jest naprawde cudowna! oferuje mi dostep do wielu eroatrakcji. wystarczylo tylko zasilic konto. i mozna sie do woli rozkoszowac wrazeniami oralnymi, wzrokowymi i innymi takimi fajnymi a mniej grzecznymi :p

sobota, 8 marca 2014

sny

tak jak do tej pory rzadko cokolwiek mi się śniło albo swoich snów nie pamiętałem, obecnie chyba nadrabiam zaległości.
duotematycznie.

I.
śniło mi się dwa razy na przestrzeni tygodnia, że próbowała mnie podrywać jakaś dziewczyna. pierwsza, nieznajoma, był nieustępliwa, siedziała na moim łóżku i nie chciała opuścić mego pokoju. nie przystępowała jednak do żadnych akcji związanych z moją osobą. druga była siostrą mojej koleżanki. zalotna, natarczywa, z dużymi piersiami. gdy już mieliśmy się zacząć całować - przebudziłem się. uf.

II.
drugi motyw to wszelkie trupy z mej szafy zawodowej. sprawy zamiecione pod dywan, te które zamieść planuję, a mogą wyjść. sprawy załatwione i do załatwienia. brr.
bardziej męczące niż te pierwsze sny. wiem bowiem, że na co dzień to jednak z żadną kobietą sam na sam się nie znajdę, a sprawy zawodowe nigdy nie wiadomo jakie i kiedy wypłyną :x

czwartek, 6 marca 2014

w tyle

przetelepałem się wczoraj pociągiem przez kawałek polski.
dla większości z was pewnie by to była męczarnia, acz ja takie rozrywki akurat uwielbiam.
szczególnie stojąc na końcu pociągu i patrząc na szybko znikający za mną świat.



pociąg nie był byle jaki.
swój kamyk zielony kiedyś zgubiłem, ale mniejsza o niego.

wtorek, 4 marca 2014

hotel

szczecin.
lekko deszczowo, ciemno, ale juz wiosennie.
pusto samemu w hotelowym lozku. w domu zawsze mam choc jakies pluszowe towarzystwo...
dzis pozostaje tylko bujna wyobraznia ;)

sobota, 1 marca 2014

chłopcy

na ulicy, czy w sklepach wodzimy wzrokiem za chłopcami ślicznymi, bardziej niegrzecznymi. wedle fantazji - czasem z kolorowymi tatuażami lub kolczykami; dobrze przypakowanymi.
tymczasem gdy porzucimy nasze chwilowe fascynacje, dochodzimy do wniosku, że z tymi ślicznymi j.w. to moglibyśmy co najwyżej się przespać lub zrealizować inne chwilowe zachcianki, bo na dłużej/stałe to jednak szukamy kogoś zwykłego, domowo-kanapowego [acz dobrze ubranego i intelektualnie fascynującego].