więcej jestem poza niż na miejscu.
z jednej strony dobre takie zabieganie, nie ma człowiek za wiele czasu na myślenie, ale z drugiej nawet w łikend nie ma jak oddechu złapać. nie żebym narzekał, ot takie spostrzeżenie.
w miniony piątek w samo południe wyruszyłem do stolicy [znów].ostatnio bywam tam stosunkowo często; ciekawe czy to znamienne w skutkach się kiedyś okaże.
prócz dr S [znowu kradnącego show i znowu tworzącego kulinarne rozkosze] tym razem spotkaliśmy także pana ajsa [więcej TU, komentarzy więcej z mej strony nie będzie, choć może i by się przydały] a ja jeszcze dodatkowo mego dobrego znajomego [powiedzmy].
i znów kilka całkiem przyzwoitych miejsc zaliczyć się udało. choć niestety tego najsmakowitszego nie :(.
w niedzielny poranek zasiadłem obok uśmiechającego się na mój widok młodzieńca w wagonie pociągu pędzącego do trójmiasta. w celach oczywiście zawodowych [to w poniedziałek].
niedzielne popołudnie spędziłem obiadowo z keramem, jego MM oraz Ty. [nie jego ;)].
napotkanym żywym życioumilaczom po stokroć dzięki!
W TYTULE - pocałunki/kisses
10 lat temu
Latający Liam, po prostu! :-)
OdpowiedzUsuńi doslownie!
Usuń"Mnie to kadzą, rzekł hardzie do swego rodzeństwa,
OdpowiedzUsuńSiedząc szczur na ołtarzu, podczas nabożeństwa..."
Proszzzz, polecam się ;-)
S
oby Ci opary kadzidla nie zaszkodzily i bys z tego oltarza nie spadl :P
UsuńOto, to, człowiek tak nie myśli, jak jest zabiegany...
OdpowiedzUsuńprzydaloby sie zwolnic...
Usuń