sobota, 15 lutego 2014

S vol. 2

[z pamiętniczka]
w zeszły weekend nawiedził mnie S vel Spencerowy Lekarz.
okoliczności sprzyjały memu wzbijaniu się na kulinarne wyżyny. dzięki czemu mógł się ów równie pięknie, jak nie piękniej, odpłacić;
pogoda sprzyjała spacerom i wygrzewaniu się - niczym emeryci - na ławeczce z widokami nad wisłą; sprzyjały te warunki także wymianie informacji i wrażeń wszelakich nt mijanych i mijających chłopców/mężczyzn.
miejsca odwiedzane wrażenia zostawiały różne, ale to już czynnik niezależny ode mnie. ot kolejne trafiły na listę 'nie odwiedzać pod żadnym pozorem'.

wszystko ślicznie było, ale jednego nie mogę wybaczyć - wzbudzania nadmiernej furory gdzie by się nie pojawił. ;). i potem człowiek się czuje jak ubogi krewny ze wsi :x


6 komentarzy:

  1. Nie lubię czuć się jak uboga krewna ze wsi! :P

    OdpowiedzUsuń
  2. liamie! ;-)
    dziękuję za ten pean na cześć mej wizyty, choć przyznam, że co najmniej lekko przesadzony.
    dziękuję także za wspaniałą gościnę, poprawne (Ty dobrze wiesz, o czym mówię ;p) wrażenia smakowe i inne organoleptyczne doznania.
    nasze nadwiślańskie "voyage voyage" zostanie na długo w mej pamięci.
    co do furory nie mam zdania; pozostaje mi tylko się zaczerwienić, niedowierzając ;]
    rewizyta już w planach, a i termin kolejnych mentalnych igraszek w KMK, przeze mnie znany ;D

    S

    OdpowiedzUsuń
  3. PS. nasze spacery w większości sprowadzały się do obustronnych reakcji jak w załączniku ;P

    http://24.media.tumblr.com/107f51157f49e264cb99b5bfe61603cf/tumblr_mqw5e03FHN1scuyqko1_250.gif

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaczynam się Was bać :P

      Usuń
    2. no patrz a na spacerach ze mną nie był aż taki sugestywny :x

      Usuń