poniedziałek, 3 listopada 2014

zerkamy

liamek usadowił się na ulubionym miejscu od przejścia zastanawiając się kto - jeśli w ogóle - usiądzie obok.
w autobusach bezmiejscówkowych zwykle mordercze spojrzenie odstrasza skutecznie intruzów na tyle, że liamek bywa jedyną solo siedzącą osobą w całym pojeździe.
w pociągach z obowiązkową rezerwacją miejsc zadanie jest trudniejsze. pozostaje liczyć na łut szczęścia, że nie dosiadzie się nikt, albo dosiądzie się ktoś wart uwagi. jedno i drugie graniczy z niemożliwością.
pociągi ostatnie niedzielne na trasie stolica obecna - stolica dawna kursują dość obłożone. siedział więc liamek i mierzył wzrokiem wszystkich wsiadających. nie było najgorzej. o dziwo nawet jeden nie najgorszy przypadek zatrzymał się przy rzędzie zajmowanych przez liamka foteli. i stał. powiesił płaszcz. i patrzył. liamek zmierzył ów wzrokiem i jak na dżentelmena przystało wstał robiąc więcej miejsca, by ów mógł się łatwiej usadowić.
do odjazdu czasu pozostawało nadal wiele, liamek wodził wzrokiem za kolejnymi pasażerami, jego współtowarzysz podróży takoż. za tymi samymi w dodatku.
dobrze dobrane spodnie, nawet przyzwoita koszula, zarost. nic tylko zerkać; niby przypadkiem ześlizgując się wzrokiem z krajobrazów za oknem. albo łapać inne okazje. i tak można obustronnie się bawić.
obserwacje baczne pozwoliły odkryć co studiuje, w jakim jest mniejwięcej wieku. mega sukces.
pociąg dojeżdżał do krk.
nie wie pan jak duże mamy opóźnienie? na tak postawione pytanie liamek udzielił nawet wyczerpującej odpowiedzi, nawet miło się uśmiechając [co mogło wyglądać jak grymas bólu].
po kilku minutach pociąg osiągnął cel a płomienny romans się zakończył.
kiedyś mógłbym stać się bardziej kontaktową personą; szczególnie gdy pretekstów mogłoby znaleźć się wiele.

***
doktorowi S liamek dziękuje jak zawsze. za różne rzeczy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz