sobota, 25 października 2014

speechless

kuszono mnie, mamiono i w końcu przekabacono. choć zmierzałem w kierunku, którego istnienie kiełkować zaczęło w mej głowie niemal rok temu, kroki czyniłem nader opornie i powoli.
począwszy od kwietnia, aż do połowy października. gdybym miał w sobie więcej zapału, kwestię pewnie udałoby się rozwiązać przed wakacjami jeszcze.
zapewne nie byłem do końca przekonany, czy teraz jestem - nie wiem, ale skoro klamka zapadła, to odwrotu jakby już nie ma.
także ten tego, nieuroczo zdecydowanie seplenię [zatem odzywam się mniej chętnie] i dzielnie pracuję nad prostym i ślicznym uśmiechem, choć większość osób się temu dziwi, nie widząc ku takim krokom powodów.
spoglądając ze strony innej - jest to kolejny perswazyjny sukces, na kolejnym polu doktora S. kiedyś pewnie podziękuję ;) póki co z lekka cierpię, zmieniam dietę, może znów schudnę :D są zatem też i jakieś pozytywy ;)

5 komentarzy:

  1. coś ostatnio wszyscy piszą w sposób zbyt tajemniczy, nic z tego nie rozumiem, chyba zamknę się w sobie i przestanę czytać blogi, bo już nic z nich dowiedzieć się nie można :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wyczuwam lekki prztyczek w moją stronę Ajs :P

      Usuń
    2. skąd taki pomysł Jones?:P

      Usuń
    3. Pragne zauwazyc ze tylko winni sie tlumacza ;]

      Usuń
    4. sam twierdzisz, że masz wredną naturę, ot co :P

      Usuń