zwykle we wszelkich miejscach, które odwiedzałem, zwracałem przede wszystkim uwagę na dobre jedzenie; ładna lub przyjazna obsługa była na drugim planie, ot miły dodatek.
od ponad roku mam swoją ulubioną śniadaniownio-lunchownie. bywam co najmniej raz w tygodniu, acz zwykle kilka razy.
karta ulegała drobnym modyfikacją, czego ja nawet nie zauważałem, zamawiając to co zawsze. okazało się w pewnym momencie, że były to dania spoza karty. ale czegóż się nie robi ;)
było to jedno z niewielu miejsc, gdzie nie raziło mnie skrócenie przez obsługę dystansu i zwracanie się do mnie w drugiej osobie (liczby pojedynczej).
chłopcy byli hetero, ale całkiem dobrze się na nich patrzyło i gadało.
jakież było moje zadziwienie i zasmucenie pewnego poranka, gdy za barem dojrzałem panią i usłyszałem w odpowiedzi na moje cześć dzień dobry. po kilku kolejnych wizytach, okazało się, że połowa obsługi się zmieniła, w tym wyparowała ta najfajniejsza.
chyba jednak bariści mają znaczenie.
teraz jednak trzeba się zaprzyjaźnić z nowymi, bo jest za smacznie. choć już nie tak samo.
<3 ;)
W TYTULE - pocałunki/kisses
11 lat temu