nastal wyczekiwany przez wszystkich weekend majowy.
niemal tak powazne wydarzenie jak koniec swiata. kolejki do kas, puste polki. wszak trwa on cale 3 dni, acz sklepy pozamykane tylko przez dwa, ale to nic, kupujmy, jedzmy, tyjmy.
siedze sobie na wsi, wiec spedzam w sposob nieco inny niz bym chcial. ale coz. bywa.
moze choc uda sie znalezc wewnetrzny spokoj, choc chyba sie jednak nie zapowiada.
niepotrzebna ale konieczna papierkologia przygniata i krew zagotowuje.
wiec sie zakopuje w papierkach i znikam, znikam, znikam.
czasem az za bardzo bez odbioru. ale moze mnie za to nie zamorduja ludzie w okol.
chyba jestem ciezszym przypadkiem niz przypuszczalem ;)
jedyne co dobre zlapalo mnie wczoraj slonko, wiec przestalem byc synem mlynarza :D
W TYTULE - pocałunki/kisses
11 lat temu